|
Opis spotkania nr 513
Opis spotkania nr 513
Data, godzina |
czwartek 27 sierpień 19:00 |
Grupa |
6 |
Kolejka |
23 |
Obserwator |
cinek/? |
Drużyna gospodarzy |
OFT |
Drużyna gości |
KEGI |
Uwagi |
Półfinał. Orlik ul. Hallera. |
Wyniki po kwartach |
Punkty zdobyte w kwartach |
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
OFT |
25 |
50 |
56 |
79 |
KEGI |
23 |
49 |
76 |
101 |
|
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
OFT |
25 |
25 |
6 |
23 |
KEGI |
23 |
26 |
27 |
25 |
|
Opis spotkania
Mistrz tytułu nie obroni...
"smol bol" jak słusznie zauważył GM OFT jak do meczu pozostało 5 min i jasne było, że w Kegach nie ma Stankali i Piotrkowskiego. Zaraz potem wyraził zaniepokojenie obecnością tylko jednego obserwatora, że niby nieobiektywnie miało być. Czy było czy nie to już nie mnie oceniać.
"smol bol" rzeczywiście było, bo zanim się gracze OFT zreflektowali że mecz sie zaczął, przegrywali 2:12. Kegi nie specjalnie sobie robiły cokolwiek z obecności Kaptacza czy potem Babiarza. Dzielnie walczył większy z braci Lato, siłe pokazywał też Baszyński.
Po czasie gra OFT zaczęła jako tako wyglądać i przewaga Kegów topniała błyskawicznie, by w końcówce w ogóle zniknąć.
Druga kwarta to już walka na całego. Faule złośliwości, docinki - słowem liga w całej krasie. Kwestionowane było wszystko co było do zakwestionowania, a czasem nawet oczywiste rzeczy typu sprawca sie przyznaje a koledzy twierdzą absolutnie nie.
I tak kosz za kosz, awantura za awanturą, szarpanina za szarpaniną po godzinie i kilku minutach połowa się skończyła prowadzeniem OFT najmniejszym z możliwych.
Co się stało po przerwie ? Wejście rozgrzanego smoka zaliczył Stankala. Widać trener Mol się zlitował, i tak oto prosto z treningu zupełnie przypadkiem siła podkoszowa Kegów drastycznie wzrosła. Co to miało znaczyć pokazały następne minuty, które wstrząsnęły drużyną dzisiejszych gospodarzy. Nagle się okazało że pod koszami ciasno, na obwodzie Lewickiego mocno ograniczył Kubista, Kucharczyk ze Swobodą rozgrywali partie szachów raz po raz wypuszczając kontry i w efekcie finał mistrzom zaczął się wymykać z rąk dość szybko. Wygrana 21 punktami trzecia kwarta praktycznie ustawiła wynik.
Co prawda dąbrowianie starali się jeszcze coś zdziałać, szczególnie że Kegi w poczuciu pewności oddawali mnóstwo nieprzygotowanych rzutów z dość słabą skutecznością. No ale jak do końca meczu zostaje 20pktów to każdy kosz ma znaczenie.
Końcówka to rzuty osobiste, bo z limitu fauli obie drużyny korzystały jak się dało.
Na przestrzeni całego meczu wyglądało że Kegi chcą bardziej rewanżu za porażki z poprzednich sezonów niż OFT kolejnego zwycięstwa jak najmniejszym nakładem sił. Chyba najbardziej na zwycięstwie zależało Czepczorowi, bo pomimo faktu że koledzy i przeciwnicy byli wyżsi, walczył, zbierał i robił co mógł. Ale to jednak za mało, szczególnie że dziś nic wielkiego nie pokazał praktycznie nikt inny.
Okazuje się natomiast, że czarnym koniem fazy PO do tego momentu jest Baszyński - wczoraj w ważnych momentach załamał Basket Tychy trójkami, i dziś zrobił dokładnie to samo. Do tego jeszcze toczył boje z podkoszowymi OFT, i nierzadko wychodził z tego obronną ręką.
Warto też wspomnieć o obronie Kubisty i Przybeckiego, gdzie ten pierwszy nie dał żyć komukolwiek kto rozprowadzał piłkę a drugi męczył ( choć nie zawsze legalnie ) pod koszami.
Dokładnie też było widać różnicę w obozach rezerwowych - "życie" Kegów było zdecydowanie bardziej widoczne.Okrzyki motywacji rzeczywiście mogły pomagać i deprymować przy tym rywali.
Zupełnie niepotrzebne natomiast były wzajemne docinki i złośliwości, ale coż, skoro tak musi być.
Na koniec mała refleksja - niech gracze czasem usiądą z boku, popatrzą chłodnym okiem na mecz niekoniecznie swoich drużyn i potem niech sobie odpowiedzą na pytanie, dlaczego coraz większa ilość gier odbywa się bez obserwatorów, i dlaczego coraz mniej osób jest zainteresowanych poświęcania swojego czasu żeby przynajmniej postarać się zachować trochę normalności.
Komentarze: Dodaj nowy
|