Wróciłem do obserwatorki ŚLLK po 7 albo 8 latach. I było dokładnie tak jak pamiętam większość meczów ŚLLK. Starsi i trochę młodsi spotykają się by bawić się w koszykówkę. W większości przypadków jest kulturalnie, z szacunkiem do przeciwnika i kolegów z zespołu. Czasami można też się pośmiać. Tak było i tym razem. Robienie obserwacji na takim meczu to sama przyjemność.
Gospodarze (Znak Zapytania) pojawili się w dość silnym składzie, brakło chyba jedynie Karola Chamery i Rafała Sebrali. Goście WRP Będzin zaprezentowali się wizualnie bardzo dobrze (jeśli by nie liczyć pewnych krągłości :)) jako zorganizowana i doświadczona życiem i koszykówką drużyna. O brakach później.
W pierwszej kwarcie gospodarze próbowali uruchomić rzuty z dystansu, ale obręcze na "Hasioku" nie są przyjazne. Zwycięstwo w pierwszej kwarcie zawdzieczają głównie zbiórkom ofensywnym i koszom z pomalowanego w wykonaniu Michała Jurkiewicza. W drużynie gości szybkość i niezłe wejścia pod kosz pokazał Brela (nr 5 na koszulce). Na przełomie całego meczu był on najrówniejszym zawodnikiem gości.
W drugiej kwarcie Adam Anduła pokazał, że jednak był bardziej fanem Kobiego Bryanta niż Paula Pierce'a, i po kilkunastu nietrafionych rzutach w pierwszej kwarcie w końcu uregulował celownik i zaczął seryjnie zdobywać kosze. W tym momencie wyszła pierwsza słabość drużyny gości - czyli brak graczy podkoszowych. Ich wymienność w pozycji nie była wystarczają na wysokich graczy gospodarzy. Zbiórkami i przeglądem pola wyróżniał się grający z numerem 0 Michalski, w ataku swoje dał Warzecha (nr 33).
Trzecia kwarta i czwarta to powiększanie przewagi Znaku Zapytania. W obronie wyróżniał się Jarosław Pańczyk (nr 14), ale było to za mało na skutecznych gospodarczy. Przewaga pod koszem, ciągłe zagrożenie z obwodu ze strony Cypriana Błaszczyka i Bartosza Światowskiego, wiele bloków i skutecznie wykończonych kontr Wiktora Światowskiego dopełniły obraz meczu. W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że widzę rozwój Wiktora od paru lat i widać efekty treningów, a także wpływ ojca i Pana Profesora Artura N. 😉 Wiktor - to dobry kierunek, oby tak dalej.
W zespole gości z Będzina dały o sobie braki kondycyjne i kadrowe. Brak typowego rozgrywającego dało się jeszcze zniwelować dużą wymiennością pozycji, ale nieobecność wysokich podkoszowych spowodowały przewagę zbiórek na obu tablicach w wykonaniu drużyny z Chorzowa. Brak kondycji, kontuzje, a w konsekwencji odpuszczanie obrony doprowadziły do sytuacji, że piłkę wyprowadzał Rafał Kurianowicz - który jak wszyscy dobrze wiemy przypomina raczej Klay'a Thompsona niż Stephana Curry'ego. Może w następnych meczach będzie lepiej.