Trudno napisać relacje z meczu, który będąc jednocześnie ostatnim meczem o rozstawienie przed PO dwóch najlepszych drużyn grupy z aspiracjami do mistrza, kończy się różnicą 42pkt.
I przyznać trzeba że mogło być jeszcze gorzej.
Ale być inaczej nie może, gdy goście zostali zdradzeni :( podwójnie. Pierwszej zdrady dopuściła się trójka. Cały sezon była, siedziała i robiła robotę, a na najważniejszy mecz dotychczas nie przyszła. Drugim zdrajcą jest czas. Czas przed sezonem ligowym. Bo zapewne to spowodowało, że nie było Kujona. Być może to właśnie on zabrał ze sobą trójkę a Chorążak o tym nie wiedział, bo nikt nie powiedział. Trafiał jak nakręcony, w obręcz. Chociaż czasami też w nią nawet nie trafiał. W takim stanie rzeczy nie było szans na zwycięstwo. Ćwikła z Przybeckim pod koszem nie grali, bo tam rządził Stankala. No i katastrofa gotowa. W sumie może i dobrze, bo czasem taka porażka pomaga. A gospodarze...no cóż, czasem taka porażka sie przyda. Szczególnie, że trzeba przyznać też, że jedynymi którzy wykazywali jakąkolwiek ochotę byli Kozieł i Borowiak. A to za mało, gdy ba drugiej stronie barykady stoją m.in. Kubista i Modrzyński, wspomagani przez małą armię rzemieślników i jedną, wspomnianą wyżej, wieże. No więc emocji było jak na lekarstwo, a że ci którym się mniej nie chciało bo mogli zasłużenie wygrali.
I w sumie dobrze że kilku znaczących postaci gospodarzy nie było, bo smutek odbierający ochotę mógłby być jeszcze większy.
Więc w lidze nadszedł czas oddzielania ziarna od plew, jak to mawiają znawcy koszykówki. Kto pozwoli sobie na luki w składzie, ten jest skazany na nie-sukces. Szczególnie, że 1 runda będzie z gatunku wojny błyskawicznej, i na pomyłki po prostu nie ma czasu.