Opis spotkania nr 120

Opis spotkania nr 120

Data, godzina czwartek 20 czerwiec 19:00
Grupa A
Kolejka 5
Obserwator Wierszokleta
Drużyna gospodarzy Znak Zapytania
Drużyna gości Olderstate Warmboys
Uwagi Hala w rezerwie
Wyniki po kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Znak Zapytania 26 50 75 101
Olderstate Warmboys 15 41 62 92
Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Znak Zapytania 26 24 25 26
Olderstate Warmboys 15 26 21 30

Relacja ze spotkania

Ach, co to był za ball... basketball;)

Śląska Letnia Liga Koszykówki rozkręca się z meczu na mecz.

Czwarty mecz, który „obserwowałem” dostarczył baaardzo dużo emocji.

Zapytany przez Fankę Warmboys'ów o to czy OSW dzisiaj wygrają. Odpowiedziałem, że „dzisiaj (raczej) jeszcze nie”... I dobrze, że dodałem raczej, bo Panowie zgodnie z moją przepowiednią w opisie Ich pierwszego meczu byli bardzo bliscy wygrania z jednym z moich faworytów do gry w Finale ŚLLK.

Ale zacznijmy od początku...

… na początku było słowo i słowo daję, że nie wierzyłem w to, że OSW postawią się aż tak drużynie, która w pierwszym meczu sezonu zrobiła na mnie aż takie wrażenie;)

ZNAKI ZAPYTANIA wpisując do protokołu 8 zawodników po raz kolejny postawili na minimalizm.
OLDERSTATE natomiast dodali do składu dwóch nowych zawodników i jak się okazało, byli Oni brakującym ogniwem.

Pierwsza kwarta to mocne rozpoczęcie gości. Po punktach spod kosza i trójce (firmowej, trójce jak na ekipę z Oregonu przystało) było 0:5 dla gości.

Zimny prysznic na dzień dobry obudził „?” i po chwili było 6:5.

Kolejna trójka OSW dała mi do myślenia, przez co pod moją czapeczką zaczęła kiełkować wizja zaciętego meczu.

Do połowy pierwszej kwarty trwała wymiana ciosów... efektem czego był po 4 trafienia za trzy punkty.

Po dobiciu do 15 punktów goście zacięli się a prowadzeni przez Profesora SEBRALĘ gospodarze odskoczyli na 11 oczek, kończąc kwartę dwoma trójkami.

Warto w tym momencie wspomnieć też o podkoszowym Znaków, który konsekwentnie (choć na raty) punktował z pomalowanego.

Warmboys'i odrobili jednak zadanie domowe i po krótkiej przerwie zabrali się za odrabianie strat.

Drugą kwartę rozpoczęli „firmową trójką”, trzema rzutami za dwa punkty i dwoma trójkami z rzędu – dzięki takiemu kombosowi wrócili do gry!

ZZ w grze utrzymywał wcześniej wspomniany Sebrala.

Mimo Jego starań po kolejnej trójce przyjezdni wyszli na jednopunktowe prowadzenie 38:39.

I w tym momencie znów pojawiła się w grze gości negatywna tendencja do sinusoidalnego grania.

Panowie raz momentami grali ja w transie, tylko po to żeby za chwilę popaść w chwilową niemoc.

Ewidentnie brakowało Im podkoszowego, który zebrałby kilka piłek w obronie i ataku.

Tak czy siak nadrabiali walecznością i zaangażowaniem.

Pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem gospodarzy 50:41 po trzech trójkach Sebrali.

Wynik pozostawał kwestią otwartą a 9 punktów przy sinusoidalnych OSW nie było wcale dużą zaliczką.

Tradycja zobowiązuje...

… w myśl tej zasady Warmboys przywitali się z przeciwnikiem w drugiej połowie... rzutem za trzy:)

Po chwili dorzucili kolejną trójkę, przez co Znaki po raz kolejny odczuwały presję nieprzewidywalnego tego wieczoru przeciwnika.

Po małej wymianie ciosów i... kolejnej trójce OSW doprowadzili do remisu (60:60) – tak więc wszystko zaczynało się od nowa.

Goście wzięli czas na żądanie – co paradoksalnie im zaszkodziło.

Jak powiedział jeden z nich: „bez sensu jest brać czas jak nam idzie”.

No i wykrakał;)

W tym momencie kolejnej Warmboys'owej tradycji stało się za dość... tym razem tej sinusoidalnej. Od Stanu 60:60 zdobyli tylko 2 punkty przy 15 punktach Znaków Z.

Na koniec trzeciej kwarty w protokole meczowym widniał wynik 75:62 – głównie dzięki niezawodnemu Sebrali i rozkręcającemu się świętochłowickiemu Spanoulis'owi:) #paluszki.

W tym momencie nie jeden stwierdziłby, że „jest po zawodach”.

Nic bardziej mylnego!

Warmboys trzy z pierwszych czterech trafionych rzutów zameldowali... zza łuku:)

Po dwóch rzutach za dwa punkty zbliżyli się do rywala na dwa punkty i będąc w gazie po kolejnej trójce wyszli na jednopunktowe prowadzenie!

Tego się prawie nikt nie spodziewał – a to było dopiero początek emocji.

Gospodarze na spokojnie trzy razy zameldowali po dwa punkty wychodząc na jednopunktowe prowadzenie.

Jednak tego wieczoru kolejnego asa z rękawa wyciągną grający jak w transie Paweł SOKOŁOWSKI i po Jego czwartej trójce w tej kwarcie był remis po raz kolejny remis (85:85).

I od tego momentu widowisko się „trochę” popsuło – popsuło przez 10-ty faul zapisany na konto gości.

Od tego momentu każdy faul przerywał grę i dawał gospodarzom rzuty osobiste.

Znaki zapytania odskoczyły w samej końcówce na kilka punktów, które po 2 celnych rzutach z bliska OSW stopniały do 4 oczek.

Dzięki dwóm dobrym akcjom w obronie PANA W SZARYCH AIR JORDAN XIV, który najpierw złapał rozgrywającego na faul w ataku a w kolejnej akcji w efektowny sposób zablokował rzut centra gospodarzy Warmboys wrócili do gry.

Te zagrania po raz ostatni tchnęły w gości energię i wiarę, jednak kilkukrotne nie zgłoszenie fauli odbiło im się czkawką.

Gospodarze natomiast w sposób godny weteranów wykorzystali przekroczony limit OSW i konsekwentnie zgłaszali nielegalne zachowanie w obronie gości.

Na otarcie łez kolejną trójkę trafili śląscy Warriors, ale bardzo szybko dostali taką samą odpowiedź od będącego w tej części gry Spanoulis'a (92:97).

Końcówka meczu należała do tego przemiłego Dżentelmena, który przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny trafiając dwa rzuty wolne (101:92).

Meczy był bardzo fajnym widowiskiem, ze zmianą akcji i dramaturgią godną kultowej wenezuelskiej telenoweli.

Było „kilka” nerwowych sytuacji spornych, w których musiałem zająć stanowisko.

Mam wrażenie (nadzieję), że byłem fair dla obu ekip i sytuacje sporne rozstrzygnąłem po równo dla każdej ze stron. W tym momencie dziękuję duetowi zawodowych Sędziów, który pomagali jak dobre duszki;)

Zresztą żadna ze stron nie miała do mnie ani przez chwilę pretensji a jak powiedziałem w trakcie spotkania: „sprzeczki i kłótnie to też ważny element gry” - chodzi przecież o rywalizację i pozytywne emocje.

Po wszystkim drużyny podziękowały sobie w kulturalny sposób co było wisienką na tym koszykarskim torciku.

OLDERSTATE WARMBOYS byli bardzo blisko wygrania, co pokazuje, że z meczu na mecz stają się co raz groźniejsi.

16-cie razy trafili za trzy punkty przy 11-stu takich rzutach Znaków Zapytania.

W ich metamorfozie bardzo dużą rolę odegrał duet „świeżaków” w osobie Adriana MIESZCZANINA i Marcina SZATKI. Zwłaszcza ten drugi robił różnicę zarówno w obronie jak i w ataku.

W tym miejscu pragnę po raz kolejny pochwalić „młodego gniewnego” OSW, który zagrał kolejny świetny mecz zwieńczony już trzecim wsadem w tegorocznej edycji Ligi Letniej.

ZNAKI ZAPYTANIA tym zwycięstwem pokazały, że w zaciętych końcówkach potrafią zachować zimną krew i że grając połową składu wciąż są piekielnie groźni i skuteczni.

Ich Znakiem Firmowym pozostaje „Wielka Trójka”: Sebrala, Jurkiewicz i Błaszczyk.

MVP MECZU:
Tym razem zdecydowanie „niezawodny” RAFAŁ SEBRALA.

Profesorki spokój, pewny rzut, zespołowa gra. Branie na siebie odpowiedzialności w kluczowych momentach – a przy tym cały czas z uśmiechem na twarzy.

PIERWSZA PIĄTKA:

- Rafał SEBRALA
- Michał JURKIEWICZ
- Cyprian BŁASZCZYK aka świętochłowicki Spanoulis
- Paweł SOKOŁOWSKI (MVP gości)
- Marcin SZATKA (Debiutant Meczu)

6TH MAN: Kacper MAJEWSKI


Dzięki dla jednej i drugiej ekipy za emocje do samego końca!

OSW życzę pierwszej wygranej a ZZ podtrzymania serii zwycięstw.

Tradycyjnie dziękuję moje uKOchanej za towarzystwo i fotorelację:*

Do następnego!

Wierszokleta alias KOxxx


Zobacz wydarzenie na FB