|
Opis spotkania nr 131
Opis spotkania nr 131
Data, godzina |
czwartek 18 lipiec 18:30 |
Grupa |
A |
Kolejka |
8 |
Obserwator |
Cinek |
Drużyna gospodarzy |
Znak Zapytania |
Drużyna gości |
Kamanda xD |
Uwagi |
- |
|
Wyniki po kwartach
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
Znak Zapytania |
25 |
49 |
76 |
101 |
Kamanda xD |
14 |
50 |
67 |
78 |
Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
Znak Zapytania |
25 |
24 |
27 |
25 |
Kamanda xD |
14 |
36 |
17 |
11 |
|
Relacja ze spotkania
Wynik końcowy tego jakże zaciętego meczu może być trochę złudny. Pogoda dopisała, kibice też. Pojawił się nawet przedstawiciel 1 ligi z przeszłością na najwyższym szczeblu.
Sami główni bohaterowie tez nie zawiedli dając do boju składy bynajmniej nie rezerwowe. Jeżeli na meczu pojawia się Weselak to wiedz że będzie się działo.
I działo się, od początku. Pierwsza kwarta i już było wiadome co będzie grane. Z jednej strony Pawlik na prędkości robił co chciał, z drugiej siła i moc pod koszem. Jurkiewicz, Weselak, Michalski, Światowski...Coby nie powiedzieć Kwaśniok czy Bujoczek z całym szacunkiem, bo i tak starali się jak mogli, ale nie mogli poradzić. Początek gospodarze. Brakowało co prawda kogoś, kto nada grze rytmu ale Sebrala z Błaszczykiem to też nie byle kto. Tyle że oni akurat mieli przeciwko komu grać, bo czule w oczy patrzyli im Handwerker i Pawlik. I w drugiej kwarcie sie zadziało. Straty, nieprzemyślane akcje postawiły duży znak zapytania co do dalszej części. Bo o ile duzi nagle nie zmaleją, to szybko się zmęczą. I tak też było. Odważna walka Kwaśnioka, Bujoczka i Dziurzyńskiego mocno dała się we znaki miejscowym, którzy podupadli z sił. Co za tym idzie dostali bęcki i mecz w połowie zaczął się od nowa.
3cia kwarta to stara dobra ŚLLK. Od nastu sezonów niezmienna. Niby wszyscy to wiedzą ale dalej to działa. Kto gada - przegrywa. Zaczął Pawlik. Potem poleciało. Dyskusje, dziwne faule, złośliwości mniejsze lub większe itd. To oczywiście od lat przynosi ten sam skutek. Straty punktów. Kto pierwszy opanuje emocje ten wygrywa. Tak było, jest i pewnie będzie. Najwięcej oczywiście działo się w pomalowanym, bo tam też najczęściej ścierała się waga piórkowa albo średnia Kamandy z wagą ciężką pytajników po obu stronach parkietu. No i odwieczny problem jak mały ma zatrzymać dużego nie faulując go. Mając przeciw sobie jednak graczy z doświadczeniem raczej mały jest skazany na klęskę i faul, który albo jest zakomunikowany albo nie. Sytuację szybciej opanowali miejscowi i to oni przed ostatnią częścią mieli przewagę kilku pkt, co jednak nie mogło dawać pewności.
Goście ciągle mieli siłę, czasem gorzej z pomysłem i całkiem marnie ze skutecznością. Mimo tego że uspokoili nerwy, z jakiegoś powodu chyba przestali wierzyć że mogą jeszcze powalczyć. Starali się, ale po prostu piłka nie chciała wpaść do kosza. Z drugiej strony kilka łatwych punktów Sebrali i nagle bang, bang Laki Luk...Błaszczyk zachęcony przez Weselaka żeby wreszcie coś trafił wyjął colt i odpalił dwie celne trójki i było po meczu. Do końca już nic się nie mogło zdarzyć. Warto by jeszcze było wspomnieć o zachowaniu...Czasem tak jest że emocje poniosą, oczywiście można za to ukarać. Ale czy to jest z duchem gry ? To jednak podwórko, a kto oglądał stare dobre Blue Chips ten wie że piłką do kosza można też zagrać w nogę. Nie mniej jednak przyznaje racje gościom - rozmowa wychowawcza może by pomogła, ale na szczęście i bez niej sytuacja się nie powtórzyła.Moja culpa, następnym razem ( oby nie ) takich sytuacji tolerować nie będziemy. Z drugiej strony wstrzymywanie rozpoczęcia gry też całkiem fair nie jest, no ale co by nie mówić bardziej da się to wytłumaczyć.
Podsumowując jak dla mnie dobry, twardy mecz. Ale tego się spodziewałem, bo obie drużyny to raczej górna połówka tabeli tegorocznej edycji.Jak to mówią, byle do Play-off, potem może sie zdarzyć wszystko a chcąc być mistrzem trzeba wygrać ze wszystkimi.
|