Opis spotkania nr 214

Opis spotkania nr 214

Data, godzina czwartek 04 lipiec 19:30
Grupa B
Kolejka 4
Obserwator Maciej K
Drużyna gospodarzy Drink Team
Drużyna gości Olimpia Basket
Uwagi -
Wyniki po kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Drink Team 21 41 77 100
Olimpia Basket 25 50 69 85
Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna 1 kw 2 kw 3 kw 4 kw
Drink Team 21 20 36 23
Olimpia Basket 25 25 19 16

Relacja ze spotkania

Koszykówka to piękny sport. Można przyjść i popatrzeć na wyrównane zawody, wyczuć szacunek do przeciwnika, pobawić się w obserwatora, sędziego, komentatora, przyjąć całkowicie błędne założenia, postawić kasę na złego konia... a nie, tego jednak jeszcze nie można.

Koszykówka to też z reguły statystyka. Ktoś ma skuteczność powyżej średniej z danego miejsca, a ktoś ma poniżej średniej. Skuteczność spada gdy przychodzi zmęczenie, jest lepsza obrona zespołowa lub indywidualna, gdy zapada zmrok albo słońce świeci za kosza i oślepia strzelców dystansowych.

W piłce nożnej jest takie negatywne określenie - że piłkarzom przeszkadza murawa. Ale nie hiszpańskim czy włoskim, ale głównie polskim. Więc to chyba jednak nie murawa... W koszykówce jest trochę inaczej. Warunki pogodowe (mokro, słońce zza kosza), nierówna nawierzchnia, przeszkody terenowe (aż mi się przypomniały te powalone boiska w Rudzie Śląskiej do których coniektórzy dopuszczali - pierwsze pod górkę, z kablem telefonicznym w poprzek, drugie zakończone krawężnikami - ahhhh!). I w koszykówce z reguły te warunki przeszkadzają obu zespołom.

Pomyślałem sobie po meczu: "Jaka fajna atmosfera, bez spin. Jak ja bym sobie chciał z Wami zagrać. Ale nie na tym boisku, a dokładniej nie na tych koszach."

Niestety jak gramy w kosza to są właśnie takie niuanse (jak mówi Tomek Hajto), które decydują o takim, a nie innym przebiegu meczu. Obręcze, które zostały zainstalowane na koszach na boisku w Świętochłowicach przy alei Parkowej nie były może najtańsze, ale swoje lata już mają, nie były prawidłowo konserwowane i przez warunki pogodowe przestały działać tak jak powinny. W konsekwencji do kosza wpadają tylko całkowicie czyste rzuty. W czasie tego meczu zawodnicy dziesiątki razy łapali się za głowy gdy widzieli piłkę odbijającą się dwa lub trzy razy od wnętrza obręczy i wypadająca na zewnątrz kosza. Rzuty nieidealne (a takich w koszykówce jest większość - bo w końcu obręcz jest szersza niż piłka!) nie są amortyzowane przez obręcz, a cała konstrukcja kosza działa jak proca. Gospodarzom to aż tak bardzo nie przeszkadzało. Gościom - bardzo. Nie będę tu cytował klasyka, ale wiadomo o co chodzi 🙂

Tyle tytułem wstępu, ale pewne rzeczy trzeba było powiedzieć, bo wiele wyjaśniają.

Drużyna gości stawiła się w składzie 5 osobowym, Arek Migas dotarł gdy mecz już trwał. Drużyna gości w 9 osobowym składzie. Wydawało mi się, że goście od początku narzucą swoje tempo, dobrze postawią obronę i wykończą gospodarzy wydolnościowo. A gospodarze grali w 6, a odpoczywali na zmianę tylko 3 wysocy. 3 niscy zawodnicy grali praktycznie bez przerw.

W pierwszej kwarcie goście z Tarnowskich Gór prowadzili już 23:12 i brakowalo im jednego kosza do zakończenia tego fragmentu gry. Ale zawodnik gospodarzy Michał Kuboszek - o tym nie wiedział. W ogóle wydawało mi się (słowo klucz, dużo rzeczy mi się w tym meczu wydawało), ten sympatyczny człowiek pewnych rzeczy nie wie - że np. trzeba odpoczywać, brać przerwy, rozkładać siły. Ale Pan Michał wie, że umie trafiać do kosza, zwłaszcza z dystansu. I robił to przez cały mecz - z dobrymi lub bardzo dobrymi efektami. Był liderem zarówno w ataku, jak i w obronie. Napędzał grę do przodu, mobilizował kolegów przez cały czas i w ogóle nie przeszkadzał mu brak odpoczynku. Szacunek.

Pierwsza kwarta skończyła się 4 punktowym prowadzeniem gości. W drugiej kwarcie obraz gry się nie zmienił, dalej goście kontrolowali mecz głównie dzięki dobrej grze Mikołaja Parkietnego i Macieja Tyczki. (Brak jakichkolwiek numerów na koszulkach i szeroki skład przy nieznajomości zawodników utrudnia bardzo prawidłową ocenę wkładu zawodników - może dałoby się to w przyszłości zmienić. Także jak ktoś się czuje pominięty to przepraszam.) Michałowi Kuboszkowi parę rzutów wykręciło się z obręczy w tej kwarcie (a w innych warunkach by wpadły) - i w konsekwencji goście schodzą na przerwę z 9 punktową przewagą. Wynik 41:50 do przerwy. Gospodarze nie wzięli żadnego czasu, trzej zawodnicy obwodowi nie odpoczywali, ale jak się później okazało - nie miało to najmniejszego znaczenia. Do teraz tego nie rozumiem. Kwestia tego, że Michał Kuboszek i Arek Migas gdzieś trenują i nie obijają się na treningach?

W trzeciej kwarcie obraz gry uległ dużej zmianie. Adam Warzycha i Grzegorz Miszewski zagęścili strefę podkoszową, obwodowi gracze ich dobrze wspomagali, Kuboszek często uruchamiał biegającego do kontry Migasa, a ten punktował spod kosza - z reguły bez żadnej asysty obrony. W tym momencie było już widać, że szeroki skład gości nie jest taki szeroki i nie byli oni w stanie wytrzymać tempa narzuconego przez gospodarzy. Trzecia kwarta była bardzo długa, goście oddali bardzo dużo rzutów z których większość była celna, ale piłka do kosza nie wpadała. To był ten paradoks spowodowany przez jakość obręczy (a może jednej?) - lekkie zmęczenie, lepsza obrona gospodarzy i skuteczność rzutów gości spada nie o 10%, a o 30%... Nawet z góry trumny czy spod samego kosza. Dramat, ale co innego można było zrobić jak ciągle próbować. Pozycje były... Wynik tej kwarty to 36:19, gospodarze wychodzą na 8 punktów prowadzenia.

W 4 kwarcie Pan Arek Migas przejął mecz i rzucił 3 albo 4 trójki z prawego rogu (czyli początkowa niemoc była wynikiem braku rozgrzewki, a ciepło nie było). Kuboszek dołożył swoje punkty i było po meczu. Wynik kwarty 23:16.

W drużynie gości jedynym który był w stanie punktować na dobrej skuteczności w drugiej połowie meczu był Michał Wołosicki. Jego rzuty z półdystansu były czyste, więc wpadały. Reszcie drużyny niestety nie.

W drużynie gospodarzy muszę wyróżnić Pawła Barskiego. Zawodnik niewysoki, każde wejście pod kosz kończyło się stratą albo blokiem. Nie jestem pewien czy zawodnik ten rzucił jakiekolwiek punkty. Ale to był cichy bohater zespołu gospodarzy. Można było odnieść wrażenie że jest wszędzie. Zwłaszcza tam gdzie trzeba było podnieść bezpańską piłkę z tartanu. I pod koszem przeciwnika jak trzeba było zebrać. I pod własnym koszem. I w obronie jak trzeba było pomóc. Gdy w zespole ma się takich strzelców jak Kuboszek czy Migas potrzebni są ludzie do brudnej roboty, z reguły nie docenianej. Ja doceniam 🙂

Drink Team - Olimpia Basket 100:85 (21:25, 20:25, 36:19, 23:16)

Drink Team: WWarzycha, Migas, Barski, Kuboszek, Smołka, Miszewski.

Olimpia Basket: Wołosicki, Rosół, Sosinka, Tyczka, Jelonek, Parkietny, Smodis, Browarczyk, Wach, Sykulski, Tyczka.
(dwóch zawodników zostało wpisanych do składu meczowego, ale nie dotarło)


Zobacz wydarzenie na FB