|
Opis spotkania nr 138
Opis spotkania nr 138
Data, godzina |
wtorek 23 lipiec 19:00 |
Grupa |
A |
Kolejka |
10 |
Obserwator |
Cinek |
Drużyna gospodarzy |
OFT |
Drużyna gości |
Kamanda xD |
Uwagi |
|
|
Wyniki po kwartach
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
OFT |
25 |
49 |
76 |
101 |
Kamanda xD |
18 |
51 |
67 |
92 |
Punkty zdobyte w kwartach
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
OFT |
25 |
24 |
27 |
25 |
Kamanda xD |
18 |
33 |
16 |
25 |
|
Relacja ze spotkania
Dobrze że pogoda pozwoliła na rozegranie tego meczu, bo gdyby został odwołany albo co gorzej zagrany na hali to była by to wielka szkoda. Bowiem moim skromnym zdaniem był to kawałek fajnego widowiska, kwintesencja ŚLLK.
Było wszystko - dziwne akcje, dyskusje, faule zgłoszone, faule niezgłoszone, faule bez fauli, spektakularnie niecelne rzuty, sporne, czasy.
Ale przede wszystkim było też dużo fajnego grania, twardej walki, wzajemnej mobilizacji.
Już składy/zdjęcia pokazują, że w obu drużynach trochę brakowało gry typowych podkoszowych. W OFT był co prawda Kaptacz, ale jego forma strzelecka była dość mizerna tego popołudnia. Pomagał za to jak mógł na obu deskach. Jego vis a vis Kwaśniok również nie miał dnia. Dość powiedzieć, że OFT w osobie Lewickiego zastosowało taktykę hack a Guli w sytuacji, kiedy było to w najlepszym momencie dla zespołu, wysyłając go z premedytacją na linie.
Siłą rzeczy większość akcji była grana z góry, gdzie obie ekipy miały kim grać.
Od początku ton grze nadawali gospodarze. W zasadzie od nich zależało, co będą grali goście a dokładniej Pawlik. Bo chyba wszyscy mamy świadomość że to on nadaje ton grze Kamandy. A że potrafi zagrać wszystko to otwierają się również pozycje dla innych. No ale OFT ma Lewickiego. I w tym konkretnym spotkaniu do kierowania drużyną dołączył również Dudek, co wyszło w ostatecznym rachunku tylko dobrze. Obaj "dowodzili" grą, odpowiednio dyktując tempo i powstrzymując nieco nerwowego w ruchach Koćmę oraz nerwowego z założenia Sassa.
Goście natomiast wnieśli za mało jakości - przede wszystkim zmiennicy nie dawali możliwości nawiązywania walki, którą toczyli pierwszopiątkowcy. Widać było różnicę, kiedy boisko opuszczał np Bujoczek, Pawlik czy Handwerker. Co prawda w drugiej kwarcie goście zanotowali skuteczną pogoń, wyszli nawet na prowadzenie. Ale to tylko dlatego że miejscowi im pozwolili. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby wiedzieli że cokolwiek się nie wydarzy to i tak wygrają. Była konieczność oczywiście wzięcia czasu jednego czy dwóch, żeby sobie o tym przypomnieć. Goście natomiast próbowali. Niestety przy słabej skuteczności i dość długich zastojach punktowych ważyła się każda akcja i każdy błąd. A tych popełnili po prostu za dużo. Mając w pewnym momencie OFT na przysłowiowym widelcu nie potrafili docisnąć kolanem do ziemi i nie pozwolić się podnieść. Uważam że zabrakło im 3-4 skutecznych akcji w 3ciej kwarcie, których nie skończyli, a to z wielkim prawdopodobieństwem by pomogło wygrać. OFT się otrząsnęło, Kaszycki mimo że nie trafiał to wybrał kilka piłek, i indywidualne akcje Grimma nie pomogły. OFT zrobiło znowu przewagę,której broniło do końca. Tym sposobem mecz był grany w zasadzie do ostatniej piłki, bo gospodarze już widzieli koniec, ale goście wciąż mieli nadzieje. Tyle że jak już byli blisko... bardzo, to przytrafiły im się 2 albo 3 głupie straty, które bezlitośnie zostały wykorzystane. A zostawienie Lewickiego samego na półdystansie prawie zawsze kończy się tak samo.
W sumie nie bardzo jest kogo wyróżnić, bo każdy dał co miał. Warto jednak wspomnieć o Boryce, bo to mógł być ten czynnik, który zaważył. Niby nic wielkiego nie robił, ale większość akcji było przez niego przeprowadzonych wtedy, kiedy było potrzebne. Też popełniał błędy, nie trafiał wszystkiego ale przede wszystkim był w stanie dorównać szybkością Pawlikowi i kilka razy utrudnić mu skutecznie granie.
W ostatecznym rozrachunku to właśnie kwestie związane z doświadczeniem boiskowym pozwoliły wygrać gospodarzom, bo mieli go po prostu więcej.
|