Duke Family (D2) 58:100 DOBTN (C1)
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
Duke Family (D2) | 7 | 22 | 11 | 18 | 58 |
7 | 29 | 40 | 58 | ||
DOBTN (C1) | 27 | 50 | 75 | 100 | 100 |
27 | 23 | 25 | 25 |
Drugie i jak się później okazało ostatnie, spotkanie odbyło się wyjątkowo w hali przy ulicy Hallera w Rudzie Śląskiej ze względu na prognozowane opady. Oprócz pogody także frekwencja wśród obu drużyn była nieciekawa, bo oglądaliśmy zaledwie siedmiu graczy w drużynie gospodarzy i sześciu u ich rywali.
Duke Family od początku postawiło na rzuty za 3 punkty, które pomimo dogodnych pozycji, a w szczególności tych z lewego zera, nie chciały znajdować drogi do kosza. Słowa dochodzące z ławki „w końcu zacznie wpadać” nie znalazły pokrycia, przez co drużyna rozsądnie wzięła czas już przy wyniku 9-2. Po timeoucie widzieliśmy z ich strony nieco więcej penetracji, próby gry pick & rolla, jednak w dalszym ciągu kolejne niejednokrotnie dobre próby nie przynosiły punktów. Z drugiej strony boiska nie było mocnych na Filipa Korneckiego trafiającego raz za razem trójkę, a jeśli przeciwnik za wysoko wychodził, to automatycznie go mijał i kończył dwutaktem lub odgrywał do kolegi. W pojedynkę trafił więcej razy niż cała ekipa gospodarzy, a przy tak wyglądającej grze wynik całej serii zaczynał się wydawać być przesądzony.
Druga kwarta rozpoczęła się od kilkoma kontrami Dąbrowian, którzy skutecznie wykorzystali chwilową zadyszkę rywali. Ich gra stała się nieco bardziej poukładana i zespołowa, o czym świadczy przynajmniej jedno trafienie każdego z zawodników w tej części gry. Za poprawą gry w ataku nie poszła jednocześnie defensywa, przez co Kosmos przypomniał wszystkim na boisku, dlaczego został MVP poprzednich finałów. Duke Family słusznie starało się go podwajać, jednak i tak jeśli znajdował trochę miejsca, to bezlitośnie trafiał i spod kosza jak i z półdystansu.
Kiedy DOBTN dobił do 42 punktów ich gra się ponownie zatrzymała, kosze wydawały się być zaczarowane, a samym zawodnikom tak jakby zaczęło brakować motywacji i energii. Przez kilka, może nawet kilkanaście kolejnych akcji nie potrafili zdobyć punktów, dzięki czemu gospodarze ponownie mieli okazję do małego nadrobienia wyniku, co spowodowało, że samą kwartę przegrali tylko 23-22.
Druga połowa zaczęła się bardzo obiecująco od kilku niezłych posiadań drużyny z Dąbrowy. Szybki ruch piłki, parę akcji drive and kick, a potem kolejnych podań do ścinających pod kosz graczy dało nam bardzo efektywną grę, która po chwili nagle się skończyła i byliśmy świadkami powtórki pierwszej kwarty. Katowiczanie grali dalej swoją koszykówką opartą na tym samym, czego spróbowali przeciwnicy na początku tej części meczu, przez co wynik i szanse na awans na półfinałów dla Duke Family zaczęły szybko uciekać. Zanim DOBTN dobił do 75, oglądaliśmy jeszcze 2 timeouty – po jednym dla każdej ze stron, jednak żaden z nich nie wpłynął znacząco na przebieg spotkania.
Ostatnia kwarta to popis w szczególności dwóch zawodników – na początku Dominika Jacaszka (10 pkt) i ponownie Korneckiego (11 pkt), który od momentu 88-53 trafił cztery kolejne rzuty, w tym jedno szczególnej urody, gdy najpierw nabrał przeciwnika na pompkę, a potem kozłem za plecami i eurostepem minał kolejnych dwóch. Aktualni mistrzowie pokazali, że nie są nimi bez powodu i nawet w mocno okrojonym składzie będą stanowili zagrożenie dla każdego. Słowa uznania należą się także Duke Family, którzy dali radę awansować już w swoim pierwszym sezonie do fazy pucharowej. Uwagę zwraca ich dobra obrona, a jeśli do tego będą dysponowali jakimś dobrym rozgrywającym i kimś, kto może wziąć na siebie akcję w gorszych momentach, to mogą na dłużej zagrzać sobie miejsca w playoffach.
MVP – Filip Kornecki – 32 punkty, 4 trójki, znakomity początek oraz końcówka, w których w pojedynkę ogrywał całą drużynę rywali
Składy:
Duke Family:
Sala (13), Maziarz (14), Bielecki (2), Tomczyk (8), Włosowicz (11), Mantykiewicz (2), Patrak (8)
DOBTN:
Kosmowski (25), Łukasz Urych (3), Jarosław Urych (10), Kornecki (32), Koźmiński (12), Dominik Jacaszek (18)
Zobacz wydarzenie na FB