Skup Metali Kolorowych 101:88 Kamanda Basket
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
Skup Metali Kolorowych | 26 | 25 | 25 | 25 | 101 |
26 | 51 | 76 | 101 | ||
Kamanda Basket | 21 | 43 | 57 | 88 | 88 |
21 | 22 | 14 | 31 |
Dzień wcześniej zaczęli w Tarnowskich Górach, godzinę wcześniej w Rudzie, więc w końcu i my zaczęliśmy SLLK w Chorzowie. Było lekkie zachmurzenie, ale w miarę ciepło - wystarczyły bluzy jak się stało za linią boczną. Słońce nie oślepiało rzucających na wschodniej połowie boiska jak to bywa na Hajdukach. Obie drużyny pojawiły się w szerokich, 10 osobowych składach. Było to więc idealne rozpoczęcie SLLK.
Kamanda Basket to drużyna dobrze mi znana, obserwowałem wiele ich meczów, z reguły zwycięskich, dlatego miałem pewne obawy. Jednak ich skład się zmienił - nie ma już Oliwiera Kwaśnioka, Piotra Grimma, Patryka Dziurzyńskiego, Adama Bujoczka czy Romy Radczenko. Potrafią jednak bronić zespołowo, do kontry lubią biegać, więc jedyną niewiadomą był ich rzuty dystansowe.
Zaczęliśmy niepewnie – goście wyszli na prowadzenie 0:5, a potem zaczęły nam siedzieć rzuty dystansowe. Do stanu 93:66 mieliśmy ten mecz pod całkowitą kontrolą. Trójki trafiali między innymi Adam „Wariat” Schafer, Patryk Sikorski i Marcin Duda. Rzuty za trzy pozwoliły nam zbudować bezpieczną przewagę, ale mieliśmy też przewagę pod swoją deską i często też na atakowanej (znakomite dobitki z powietrza Michała Jaworskiego). Jak zwykle swoje w obronie robił Sławek Pierściński i Tomasz „Baloo” Balicki, pod koszem pomagał Krzysztof Matejuk, który tym razem nie miał za to okazji do pokazania swoich możliwości w bieganiu do kontry – ten element naszej gry goście znakomicie wyłączyli z gry – siadając na rozgrywającym i odcinając podania wzdłuż boiska. Rotacja była w miarę optymalna – goście mieli lekką przewagę wzrostu, ale w każdym momencie mieliśmy na boisku 2-3 graczy, którzy byli w stanie powalczyć na deskach. Po 3 kwarcie było 76:57. Początek 4 kwarty to znowu dobra obrona i celne rzuty. Wszystko było ok - do czasu...
Od stanu 93:66 obraz meczu bardzo się zmienił – wyszły trochę braki kondycyjne, zaczęliśmy się trochę stresować, Kamanda poczuła krew - goście zaczęli lepiej bronić, szybciej biegać i celniej rzucać. Całości strat nie byli w stanie jednak obrobić, bo wpadły nam kolejne 2 trójki w tym ostatnia Tomasza Balickiego i mogliśmy świętować pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
W drużynie gości nie jestem w stanie wyróżnić nikogo – każdy z nich będzie miał pewnie jeszcze lepsze mecze – z większą ilością punktów, celnych podań czy przechwytów. Dzięki za grę fair play. Nie mieliśmy problemu z piłką sporną czy kwestionowaniem fauli lub kroków. Drużyna gości faulowała łącznie tylko 11 razy w 4 kwartach – w tym 6 razy w 4 kwarcie.
Skup Metali Kolorowych – Kamanda Basket 101:88 (26:21, 25:22, 25:14, 25:31)
Skup: Duda, Jaworski, Matejuk, Melerowicz, Schafer, Balicki, Ślusarczyk, Pierściński, Nowak, Sikorski.
Kamanda: Kwaśniok (K), Ciołek, Szewczyk, Horbulewicz, Madej, Lis, Michalski, Rosiński, Odrzywałek, Trzaska.
W sumie to jednak czegoś brakło – kibiców, obserwatora, kogoś kto zrobi parę zdjęć, zawodników innych drużyn, informacji od organizatora, że trzeba sobie wziąć protokół, bo nie będzie obserwatora – na szczęście daliśmy radę. Za to z okazji Dnia Dziecka i rozpoczęcia SLLK było piwo bezalkoholowe dla wszystkich chętnych. W sumie było w dechę.
Maciej Kośmider, Kapitan Skupu Metali Kolorowych.