OFT (D1) 100:83 Grom (C2)
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
OFT (D1) | 26 | 25 | 25 | 24 | 100 |
26 | 51 | 76 | 100 | ||
Grom (C2) | 11 | 35 | 60 | 83 | 83 |
11 | 24 | 25 | 23 |
W przemiłych okolicznościach przyrody, jakie mamy na dąbrowskiej Pogorii, rozpoczął się pierwszy mecz tegorocznej fazy play-off. Z jednej strony Od Frontu Team, który od momentu dołączenia do ligi w 2012 roku, w każdej edycji awansował przynajmniej do półfinałów. Z drugiej strony Grom, który walczył o wyjście z m.in. z DOBTN-em, Znakiem Zapytania, Skupem Metali Kolorowych czy Kamandą Basket, będąc prawdopodobnie w najsilniejszej grupie w tym sezonie. Żadna z ekip nie znalazła się tu przez przypadek i miała zamiar pokazać to swoim przeciwnikom na boisku.
Goście od samego początku stanęli strefą 3-2, jednak dzięki doświadczeniu, zgraniu i umiejętności podejmowania natychmiastowych decyzji OFT, piłka chodziła jak po sznurku między zawodnikami i właściwie co akcję każdy z nich miał ją przynajmniej raz w rękach. Stwarzało to pełno wolnych pozycji za linią trzech punktów, ale nawet pomimo niezłych zdolności rzutowych i własnych koszy, próby oddawane z dystansu nie potrafiły znaleźć drogi do kosza. Niska skuteczność zmusiła gospodarzy do szukania okazji bliżej obręczy. Ścięcia wzdłuż końcowej linii boiska tuż za plecy rywali stojących na dole przyniosły kilka dwutaktów bez większego zagrożenia ze strony obrony. Po drugiej stronie Grom wykorzystywał swoją największą zaletę, którą jest ich obwód. Grimm, Łączny czy Kędzior często mijali obrońców odnajdując otwartych kolegów albo samemu próbując kończyć akcje, co był jednak mocno utrudnione przez obecność na środku Wiśniewskiego. W ten sposób doszliśmy do wyniku 9:9, przy którym gra Katowiczan się zacięła. Bardzo agresywni w defensywie gospodarze dali radę wymusić masę strat, nawet przy wyprowadzaniu piłki przez przeciwnika, a w ataku pozycyjnym znakomicie odcinali zawodników czekających na podanie. Dodatkowo świetne wejście na boisko Kaptacza, który zdominował jeszcze bardziej strefę podkoszową dało nam serię 17:2 i szybki koniec pierwszej części.
Przerwa pozwoliła uporządkować nieco grę Gromu, gdzie zawodnicy naprawdę znają się na koszykówce, co było to słychać po ich rozmowach przed rozpoczęciem drugiej kwarty, którą z resztą rozpoczęli podobnie jak całe spotkanie, czyli ponownie dobrym ruchem piłki i znajdowaniem punktów. Trochę wigoru dostarczył także spóźniony na mecz Radchenko i jego dynamiczne wejścia, przy których obrońcy mieli spore trudności, żeby ustać przy Romanie. Niestety skuteczność po chwili znowu zaczęła spadać, a przewaga Dąbrowian na tablicach z dużej zmieniła się na olbrzymią. W ataku goście nawet nie próbowali zbierać, a w obronie nie zastawiali całkowicie przeciwników licząc na to, że piłka odbije się w ich kierunku. W efekcie, jeżeli OFT nie zdobywało od razu punktów, to praktycznie za każdym razem mieli okazję do kilkukrotnego ponowienia akcji, które w dalszym ciągu najefektywniej kończył tercet Bubel-Kaptacz-Boryka (łącznie 37 punktów w pierwszej połowie). Gdyby nie 9 szybkich oczek w 4 akcjach Piotrka Grimma w samej końcówce, myślę, że moglibyśmy już powoli myśleć o rewanżu, bo ten pojedynek byłby praktycznie rozstrzygnięty.
Tym razem chwila na odpoczynek i dyskusję nie zmieniła niczego. Gra obu drużyn wyglądała tak samo jak przed chwilą, nie było wątpliwości, kto jest lepszy na boisku, aż do stanu 67:41. Trudno powiedzieć, co było przyczyną, ale próby gospodarzy po prostu przestały wpadać, pomimo ciągle znajdowanych dobrych pozycji. Może była to kwestia poczucia się zbyt pewnie i jakiegoś rozluźnienia, które było widoczne także na ławce. Rezerwowi nawet nie zauważyli, że ich przewaga stopniała nagle z 26 do zaledwie 12 punktów. Nie pomagał również szybko osiągnięty limit fauli i wysoka skuteczność rzutów wolnych rywala. Przy wyniku 72:60 udało się w końcu zmieścić w obręczy dwa rzuty spod kosza i zakończyć kwartę.
Na początku czwartej kwarty goście potrzebowali aż 40 punktów do zwycięstwa. Było to trudne zadanie, ale wydawało się, że coraz bardziej wykonywalne. Duża presja na wynik powodowała zgłaszanie wątpliwej jakości fauli ze strony Gromu, co nie podobało się w szczególności przeciwnikom przyzwyczajonym do typowej tartanowej gry. Pojawiło się parę zaczepek słownych, a różnica powoli topniała aż do rezultatu 91:81. Gospodarze jednak nie chcieli ryzykować jeszcze bardziej napiętej końcówki i mocno zaatakowali obręcz, a Koćma dodał finalną trójkę do równych 100 punktów.
Cały mecz znakomicie opisywał cytat z zapowiedzi tej serii, który pojawił się na Facebooku Śląskiej Letniej Ligi Koszykówki – „Grom po świetnej grze w grupie może nie mieć dostatecznie dużo siły pod koszem w starciu z OFT”. Do tej pory nie oglądałem meczu z tak potężną dysproporcją w zbiórkach, a tym bardziej jest to dziwne, że miało to miejsce już w meczu fazy pucharowej. Katowiczanie muszą liczyć na wzmocnienie pod koszem w postaci Bartka Matysiaka i nieco lepszej skuteczności rzutowej. 5 tripli w całym meczu przy kilkudziesięciu próbach boli, ale jeżeli te dwa elementy ulegną poprawie, to możemy mieć sporą niespodziankę już w pierwszej rundzie.
MVP – Dawid Boryka – drugi najskuteczniejszy strzelec swojego zespołu, znakomity pressing na piłce, który wymusił wiele strat oraz walka na zbiórce wzorem Westbrooka.
Składy:
OFT:
Sass (6), Kaptacz (18), Bubel (26), Wilk (2), Boryka (24), Koćma (9), Wiśniewski (8), Adamczyk (4), Wit (3), Kaszycki
Grom:
Łączny (11), Palacz (12), Grimm (21), Rumpfelt (2), Nowak (14), Jarczyk (4), Kędzior (11), Radchenko (8)
Zobacz wydarzenie na FBGaleria