FUSY-BYTOM 92:100 Bezkakasku
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
FUSY-BYTOM | 23 | 24 | 28 | 17 | 92 |
23 | 47 | 75 | 92 | ||
Bezkakasku | 27 | 50 | 74 | 100 | 100 |
27 | 23 | 24 | 26 |
Już w teorii finały ŚLLK powinny stanowić najciekawsze mecze sezonu, a jak wyszło w praktyce? Śmiało możemy powiedzieć, że jeszcze lepiej. Dzień rozpoczęliśmy od walki o 3 miejsce między FUSAMI-BYTOM a BezKaKaKasku - dwoma drużynami, które wygrały swoje grupy, następnie potrzebowały aż trzech spotkań, aby przejść przez ćwierćfinały, a w półfinałach trafiły na faworytów całych rozgrywek. Porażki w poprzednich spotkaniach, ostatni mecz sezonu, medal na szali… czynników motywujących zdecydowanie nie brakowało zawodnikom, co doskonale widzieliśmy od samego początku na parkiecie.
Podobnie jak w półfinale gra Fusów była bardziej nastawiona na szukanie indywidualnych przewag, jedyną różnicą tym razem była znakomita forma Franka Skrabka. Chłopak dopiero co grał w kategorii U17, ale na boisku absolutnie nie pokazywał swojego młodego wieku. Co prawda momentami brakowało mu jeszcze fizyczności i nadział się na parę bloków, ale nadrabiał to szybkością oraz techniką. Bez strachu wchodził kozłem między kilku rywali po dwutakt lub nagle zatrzymywał się i kończył akcję rzutem z półdystansu. 12 punktów w pierwszej kwarcie na pewno robi wrażenie. Z drugiej strony główną rolę odgrywał Jakub Nowrotek – za silny dla rywali, przepychał ich, zbierał i kończył hakami spod kosza, na solidnej skuteczności 4/8. Oboje otrzymali solidne wsparcie od swoich drużyn, dzięki czemu wynik cały czas był na styku, a po trójce Zarzyckiego, to Kaski schodziły na przerwę z czteropunktową przewagą.
W nowej kwarcie wśród Fusów pojawili się kolejni zawodnicy ciągnący grę – zaczęło się od Bugały, który znakomicie napędzał kontry oraz rozrzucał piłkę do otwartych pozycji, które wykorzystywali m.in. Boboń czy Miszewski. Gdy do tego wszystkiego dodamy, że Skrabek po jednym pudle rozpędził się jeszcze bardziej i w tej połowie trafił wszystkie pozostałe 4 próby, to wynik zaczął bardzo szybko się zmieniać na niekorzyść Rudy. Seria 2:12 zmusiła ich do wzięcia czasu. Uspokoili nieco grę i zaczęli szukać swoich przewag fizycznych - Kałuża oraz bracia Nowrotek bezlitośnie zaczęli wykorzystywać swoje warunki, dzięki czemu wkrótce to miejscowa drużyna ponownie wyszła na prowadzenie i widocznie przeważała na parkiecie. Gdyby nie odpalenie się w końcówce Zielińskiego, który dołożył wtedy 8 oczek, zaczęłoby się robić niebezpiecznie dla Bytomian. Oprócz wszystkiego obie ekipy zaczęły coraz twardziej grać w obronie, przez co często słyszeliśmy zgłaszane faule. Efekt był trochę odwrotny do zamierzonego, a przynajmniej przez osoby, które wywoływały przewinienia, bo potwierdziła się zasada, że nie warto zgłaszać wszystkiego – z łącznie ośmiu rzucanych rzutów wpadł aż jeden.
Nowa połowa i tylko 3 punkty różnicy, przez co wciąż nie jesteśmy wskazać faworyta. Niby Kaski wydają się lepiej działać jako cała drużyna, w dodatku Daniel Kubista zaczyna mieścić coraz więcej piłek w obręczy, a Sebastian Kałuża wciąż przeważa pod koszem, dzięki czemu wychodzą na coraz większe prowadzenie, po czym nagle znowu jeden zawodnik wchodzi na jeszcze wyższe obroty – tak, Franek. Bierze na siebie prawie wszystkie akcje zespołu, kończąc skutecznie nawet i trzy z rzędu. W końcu jednak musiał lekko opaść z sił, a kwartę dokończyła trójka Bobonia, rzuty spod kosza Smółki oraz ostatecznie Zieliński z linii rzutów wolnych po dziewiątym faulu przeciwnika.
75-74 dla Fusów, rozpoczynamy końcową część meczu o brązowy medal. W dalszym ciągu idziemy kosz za kosz, a gdy Skrabek po raz pierwszy w meczu ma problemy z dojściem do dobrej pozycji, znakomita skuteczność Bugały pozwala jednak Bytomiowi utrzymywać się ciągle na delikatnym plusie albo przynajmniej na remisie, a gdy Miszewski dokłada kolejne 2 oczka z półdystansu powiększając przewagę do 4 punktów mamy czas wzięty przez Rudę. Niestety dla białych po nim, to znowu Zieliński trafia dwutakt z faulem i robi się niebezpieczne 88:82. Gdy wydaje się, że zwycięzcy grupy A są na prostej drodze po medal, nagle zacina się coś w ich grze, za to siatka, do której rzucają BezKaKaKasku zaczyna płonąć – trójka Pawła Nowrotka, trójka Kałuży, rzut spod kosza Kubisty po świetnym podaniu Kampy i mamy czas wzięty przez Fusy. W końcu trafienie Bugały pozwala przerwać serię przeciwników, ale na odpowiedź Kubisty zza łuku nie trzeba było długo czekać. Oglądamy kilka strat po obu stronach, czasami aż za głupich na moment meczu, w którym jesteśmy (np. podanie za plecy kolegi przy braku jakiejkolwiek presji ze strony przeciwników), aż do powtórki trafień sprzed momentu – znowu trafia Bugała, a 20 sekund później za trzy pali Kubista. 96:92 dla Rudy, a Bytom bierze jedyny pozostały timeout. Niestety na nic się on już nie zdał, bo niczym w pierwszej kwarcie Jakub Nowrotek wziął obrońcę na swoje plecy, po czym skutecznie zakończył akcję, a do końca pozostał tylko jeden kosz, który z kontry zdobył Stawowski.
Gratulacje dla obu drużyn za zarówno niesamowitą walkę do samego końca w tym meczu, jak i za pracę, którą musieli wykonać przez cały sezon, aby znaleźć się w tym miejscu. Oczywiście tym bardziej kieruję je do BezKaKaKasku, którzy dodatkowo zakończyli XIX sezon ŚLLK na zasłużonym podium.
MVP – Daniel Kubista 24 punkty z czego 8 w samej końcówce, dających zwycięstwo
Wyróżnienie także dla Franka Skrabka z Fusów 32 punkty 16/31 z gry, gdyby tylko udało się utrzymać tę samą intensywność w czwartej kwarcie, kto wie jaki byłby wynik…
Składy:
BezKaKaKasku:
Kugiejko (2), Więcek, Breguła, Stawowski (13), Kubista (24), Nowrotek P. (17), Nowrotek J. (19), Kałuża (19), Chrząstek, Kampa, Zarzycki (6)
FUSY-BYTOM:
Kobylewski, Borowiak (4), Bugała (16), Zieliński (13), Skrabek (32), Smółka (6), Jędrzejczyk, Miszewski (10), Boboń (7), Łyskowicz (4)
Młody Guli
Galeria