Ballin' Monkeys 101:76 Grom
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
Ballin' Monkeys | 25 | 26 | 24 | 26 | 101 |
25 | 51 | 75 | 101 | ||
Grom | 19 | 41 | 50 | 76 | 76 |
19 | 22 | 9 | 26 |
Poniedziałkowy mecz odbył się na małej hali Spodka w bardzo znanym mi towarzystwie – z gospodarzami dzielę boisko koło miejsca zamieszkania, a z gośćmi nasze domowe w lidze i pomimo tego, że Grom jest drużyną, która wywalczyła już awans do kolejnej fazy rozgrywek, wcale nie wydawała się zdecydowanym faworytem patrząc na składy, w których przyszły obie ekipy.
Mecz rozpoczął się od celnego rzutu zza łuku Łącznego już przy jego pierwszym kontakcie z piłką. Sam zawodnik niedawno wspominał, że w ostatnich dniach wychodził rzucać same trójki nawet po 2 godziny dziennie i jak widać są tego efekty. Po drugiej stronie boiska tym samym odwdzięczył się nie kto inny jak Borowski, który w tym sezonie jest zdecydowanie jednym z najlepszych shooterów w lidze. Dosyć niespodziewanie pomimo delikatnej przewagi warunków fizycznych oraz niekończących się zbiórek w ataku, Grom miał problemy ze zdobyciem punktów spod kosza, dostał nawet cztery mocne czapy. Jak na złość nie chciały nawet wpadać rzuty lewą ręką Palacza, co nie jest częstym widokiem. Tym czego oba zespoły nie mieściły w obręczy z bliższej odległości, nadrabiały z dystansu trafiając łącznie 9 trójek w tej wyrównanej kwarcie kończącej się różnicą tylko 6 oczek. Ciekawą rzeczą była dysproporcja w faulach popełnianych przez gospodarzy – 10:0.
Druga część to w dalszym ciągu zacięta gra kosz za kosz, aż do stanu 37:34, kiedy doszło do skręcenia kostki przez Rafała Palacza, co wykluczyło go definitywnie z gry. Goście w ten sposób stracili swojego głównego środkowego, a Małpy zwietrzyły szansę na ucieczkę z wynikiem. Boro od razu trafił dwie triple w dwóch kolejnych akcjach i oglądaliśmy szybką serię 14:7 do zakończenia połowy.
Zaledwie 10 punktów straty oraz znakomita dyspozycja Kędziora, który miał już na koncie 15 oczek pozwalały sądzić, że mimo osłabienia, Grom może spokojnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak przeciwnik miał całkowicie inne plany. Znakomity ruch piłki, szukanie wolnych strzelców, graczy ścinających pod kosz oraz indywidualne wejścia pod kosz zaczęły generować łatwe punkty. Gra gospodarzy była nie tylko efektywna, ale także i efektowna - w oko wpadały przede wszystkim zagrania Majoneza, którego podania przypominały wręcz te rozdawane przez Jasona Williamsa. W obronie wszystkie penetracje rywali kończyły się podwojeniem oraz dobrym przekazywaniem krycia, przez co rywal został całkowicie wypchnięty za linię trzech punktów i musiał próbować szczęścia rzutami dystansowymi, które już nie chciały wpadać. Efektem były zaledwie 4 kosze w kwarcie i powiększenie różnicy do 25 punktów.
Na ostatnią kwartę Grom wyszedł zmotywowany, jednak nie ma co ukrywać, zdobycie 50 punktów graniczyło z cudem, w szczególności z tak dysponowanym rywalem. Najwięcej chęci było widać w Adrianie Kędziorze, który do końca spotkania dawał z siebie 100%, dając w końcu radę w końcu przełamać silną obronę podkoszową. Jego 7 trafień i tak niestety nie wystarczyło, czego z resztą się można było spodziewać. Zwieńczeniem pojedynku był w samej końcówce przechwyt oraz wsad Filipa Pawełki, czym udowodnił, że jest dunkerem także w prawdziwym życiu, a nie jedynie na swoim kanale FP Pawełka na YouTube (swoją drogą zachęcam do odwiedzenia kanału i subskrypcji, chłopak robi naprawdę niezłą robotę).
MVP – Filip Pawełka – 21 punktów, mocna walka na tablicach oraz w obronie i największe zaangażowanie przebywając zarówno na boisku jak i na ławce
Składy:
Ballin’ Monkeys:
Borowski (23), Tarasek (7), Maj (2), Pawełka (21), Krupa (2), Kempski (14), Lewiński, Świąder (2), Jarek (7), Makowski (8), Kozioł (14)
Grom:
Kędzior (33), Łączny (15), Jarczyk (2), Palacz (2), Nowak (12), Pazik (8), Rumpfelt, Makles (4)