New York Bricks 44:100 We Got Game Zabrze
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
New York Bricks | 18 | 6 | 10 | 10 | 44 |
18 | 24 | 34 | 44 | ||
We Got Game Zabrze | 25 | 50 | 75 | 100 | 100 |
25 | 25 | 25 | 25 |
Do meczu otwarcia jubileuszowego XX sezonu ŚLLK przystąpiły w piątkowy wieczór dwie drużyny z Zabrza – nowi New York Bricks podjęli u siebie weteranów śląskiego, amatorskiego basketu We Got Game. Pierwsze spotkanie ligowe jak zwykle zadziałało motywacyjnie, dzięki czemu oba zespoły pojawiły się w licznych składach, drużyny dysponowały odpowiednio jedenastoma i dziesięcioma zawodnikami.
Początek nie zapowiadał nam najpiękniejszego spotkania. Oglądaliśmy masę spudłowanych rzutów po obu stronach boiska, wielokrotnie piłka mijała się całkowicie z obręczą, nawet gdy rzuty były oddawane z czystych pozycji. Tym bardziej było to zastanawiające w przypadku gości, którzy niecałe dwa miesiące temu zdobyli wicemistrzostwo w rozgrywkach Belki, a teraz wyglądali choćby nie mieli piłki w rękach od zdecydowanie dłuższego czasu. Wynik nie zmieniał się przez kilka minut po początkowym pierwszym w tym roku trafieniu za sprawą trójki Nowaka oraz następnie dwóch punktach Czekaja dla Bricksów zmotywowanych przedmeczowym okrzykiem „czy wygramy, czy przegramy, jeden c***”. W końcu jednak We Got Game zaczęli znajdować drogę do kosza w czym prym wiedli Kozieł i dominujący pod koszem Szpyrka, a Bączyński choć sam nie był w tej odsłonie zbytnio skuteczny, to doskonale kreował rzuty kolegom. Seria 17:0 przypomniała wszystkim na boisku, że nie są w tej lidze przypadkowym zespołem. Po chwili jednak gospodarze w końcu przełamali swoją niemoc i stawili czoła rywalowi podnosząc skuteczność swoich prób. Do końca kwarty to oni minimalnie przeważali, dzięki czemu zredukowali stratę do siedmiu na koniec pierwszej odsłony.
W drugiej kwarcie otrzymaliśmy zauważalny wzrost jakości obrony gości. Byli gotowi przelać nawet własną krew, w tym przypadku z nosa, żeby wybronić akcję. Najlepszym dowodem na to jest zaledwie sześć punktów rywali w tej części pojedynku. Za to na atakowanej połowie w dalszym ciągu grali oni poniżej swoich standardów. Także sam Adam Bączyński ciągle miał problem z umieszczeniem piłki w obręczy czego efektem był w pewnym momencie komentarz z ławki przeciwników „niech rzuca, on nie umie”. Jeżeli to usłyszał, to pewnie niczym Michael Jordan he took it personally i po niedługim czasie zakończył połowę trzema z rzędu celnymi rzutami za trzy.
Po zmianie stron nie doszło do widocznych zmian w grze obu zespołów, a nadgarstek Bączyńskiego dalej był w znakomitej formie, dzięki czemu gracz zdobył jedenaście z następnych szesnastu oczek swojej drużyny. Przewaga We Got Game rosła coraz bardziej i było już to klarowne, kto zakończy wygraną. Na ławce gości zaczęły się otwierać zwycięskie piwa, oczywiście domyślam się, że bezalkoholowe ;), a niedługo później kwarta zakończyła się triplą ich kapitana.
Po przerwie ponownie wzrosło zaangażowanie Bricksów przy jednoczesnym spadku u ich przeciwników, ale czy to cokolwiek zmieniło już sami widzimy po ostatecznym rezultacie. Nie ma co tu więcej pisać, po prostu dowieziono wynik do końca.
MVP – Adam Bączyński - 34 punkty, z czego 28 w drugiej i trzeciej kwarcie. Nawet gdy nie siedziały mu rzuty, to wciąż znakomicie znajdował kolegów na dobrych pozycjach.
Składy:
New York Bricks:
Czekaj (4), Suiski, Kubik, Dachowski (2), Otrząsek (14), Salamon (7), Nowak (11), Cyplinski, Tomczak (4), Możdżowski (2), Lelonek
We Got Game Zabrze:
Bączyński (34), Ćwikła (8), Bartosik, Lisowski, Garbecki, Kozieł (15), Szpyrka (20), Jadczak, Ogrodowski (14), Torbus (9)
Galeria