BezKaKaKasku 100:66 UKS Basket Mikołów
1 kw. | 2 kw. | 3 kw. | 4 kw. | Wynik końcowy | |
BezKaKaKasku | 27 | 23 | 25 | 25 | 100 |
27 | 50 | 75 | 100 | ||
UKS Basket Mikołów | 15 | 35 | 55 | 66 | 66 |
15 | 20 | 20 | 11 |
Przez delikatnie mówiąc niesprzyjające warunki pogodowe, ostatnie spotkanie pierwszej kolejki w grupie B rozegrał się na sali SP31 w Zabrzu zlokalizowanej pod odpowiednim dla meczu adresem, bowiem jest to ulica Jordana (tak, wiem, że mimo wszystko nie chodzi o His Airness). Ostatni pojedynek obu ekip odbył się we wrześniu poprzedniego roku w ramach rozgrywek Belki, gdzie to zawodnicy z Rudy odnieśli zwycięstwo. W czwartek to również oni wydawali się faworytem, tym bardziej, że mieli kilka dodatkowych wzmocnień względem wspomnianego przed chwilą starcia.
Początek pokazywał nam jednak coś innego niż przed chwilą napisałem. Oba zespoły weszły w mecz chyba jeszcze dosyć zimne. Obręcze niespecjalnie chciały przepuszczać przez siebie piłkę, pomimo tego jak były miękkie. Kaski miały przewagę warunków fizycznych, dzięki czemu wypchnęli rywali za łuk ograniczając ich pomysły na rozegranie akcji. Mikołów chcąc nie chcąc musiał przystać na rzuty za 3 punkty, których kilka nawet wpadło, co pozwoliło wyjść UKS-owi na prowadzenie 11:7. Jak się później okazało, była to ostatnia sytuacja tego dnia, w której byli z przodu, ponieważ własne spotkanie od tego momentu zaczął rozgrywać Mateusz Bobrowski. Od celnej trójki rozpoczął serię 11:0 swojej drużyny, dzięki której zaczęli stopniowo odjeżdżać przeciwnikom i pokazywać, że nie bez powodu zeszły sezon zakończyli na podium. Po chwili dołożyli jeszcze kolejne 3 trafienia zza linii kończąc kwartę 27:15.
W drugiej odsłonie u gospodarzy ciężar gry przeszedł z Bobrowskiego na Adriana Kozła. Jedyną rzeczą, której nie potrafił wtedy na boisku to spudłować, gdy zdobył 11 z pierwszych 15 oczek swojej drużyny. Solidnym wsparciem dla niego była gra Sebastiana Kałuży, który przeważał w trumnie po obu stronach boiska. Pomimo bardzo dobrego fragmentu, nie dali rady uciec Basketowi, który równie przyzwoicie wrócił na boisko po pierwszej części spotkania. W pierwszej kolejności załadowali 4 trójki, a później pod koszem swoją obecność zaznaczył Bartosz Ostrowski, dzięki czemu w połowie meczu tracili tylko 15 punktów, co pozwalało w dalszym ciągu myśleć o nawiązaniu walki.
Po przerwie pałeczkę w swoim zespole ponownie przejął Bobrowski – wchodził pod kosz, napędzał kontry i mocno krył Grzegorza Odrzywałka, który mimo wszystko nie pozostawał mu dłużny. Od początku spotkania (a w sumie to od wielu lat) był sercem i duszą swojego zespołu, bez którego Mikołowianie byliby całkowicie inną ekipą. Niezależnie od twardej obrony i częstego podwajania, dawał radę dochodzić do pozycji rzutowych i identycznie jak Bobrowski dołożył 11 punktów w tej kwarcie. Mimo wszystko było to dalej za mało – gospodarze powiększyli przewagę do 20 oczek, przez co Basket mógł już liczyć tylko na cud, żeby dać radę wrócić do domu z dwoma punktami w tabeli.
Ostatnia ćwiartka w wykonaniu BezKaKaKasku była pierwszą, w której żaden zawodnik nie osiągnął dwucyfrowej zdobyczy, choć dosyć blisko był ich kapitan, gdy w przeciągu kilku akcji zmieścił w obręczy 3 trójki. Dzięki widocznemu zmęczeniu u przeciwników dosyć łatwo dowieźli wynik do końca, wykorzystując często szybkie przejścia do ataku, gdzie UKS już nie zawsze dotrzymywał kroku. Brak sił był na tyle zauważalny, że goście nawet poprosili o czas, gdy do końca spotkania pozostawało zaledwie 5 punktów (albo 37 z ich punktu widzenia). Ostatecznie po paru próbach Adrian Kozioł załadował końcowe trafienie zza łuku dobijając do równych 100 oczek.
MVP – Mateusz Bobrowski – lider punktowy, solidna praca w obronie przeciwko kapitanowi rywali
Składy:
BezKaKaKasku:
Chrząstek (9), Bobrowski (33), Swoboda (12), Kozioł (22), Lato (2), Kugiejko (2), Kałuża (20), Zarzycki
UKS Basket Mikołów:
Ostrowski (13), Odrzywałek (28), Spendel (3), Jarczyk (6), Gruszka, Tłok (4), Szewczyk (12)
Galeria