|
Opis spotkania nr 214
Opis spotkania nr 214
Data, godzina |
sobota 14 lipiec 18:00 |
Grupa |
C |
Kolejka |
4 |
Obserwator |
Macias |
Drużyna gospodarzy |
Bezimienni |
Drużyna gości |
KiS Siemianowice |
Uwagi |
|
Wyniki po kwartach |
Punkty zdobyte w kwartach |
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
Bezimienni |
26 |
51 |
75 |
101 |
KiS Siemianowice |
19 |
28 |
35 |
70 |
|
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
Bezimienni |
26 |
25 |
24 |
26 |
KiS Siemianowice |
19 |
9 |
7 |
35 |
|
Opis spotkania
Heaven is a playground...
Świetne boisko mają Bezimienni. Świetnie usytuowane na Zawodziu, obok wielkiego wieżowca. Pozdrowienia dla pana z 3 piętra który oglądał przez okno cały mecz. Miał miejsce że hoho! A było na co popatrzeć. Mimo deszczu panowie zdecydowali się grać. Protokół to się do niczego nie nadawał, statystyk z tego meczu nie będzie bo próbując same punkty i faule zapisać zrobiłem 12 dziur w kartce. A szkoda bo jestem ciekawy ile trójek trafił Reich z Białdygą. Mecz zaczęliśmy z opóźnieniem około 20 minut, bo drużyny przyjechały późno. Rozpoczęliśmy i pierwsze punkty padły z rąk Reicha zza linii 6,75. Tak boisko na ulicy Staszica ma nowe linie!. Drużyna KiSu odpowiedziała tym samym i tak się jakoś potoczyło powoli powoli. O godzinie 18:40 mieliśmy wynik 5:3 po WSADZIE Anduły(w taką pogodę?!). Gospodarze powoli zyskiwali przewagę, kontrolując wydarzenia na boisku. Świetnie grali w obronie notując serię przechwytów( Głównie Fechner i Miczajka). Fechner zasłynął nawet akcją w której tak zwolnił po przechwycie, że aż nie trafił. Zebrał, dobił i i tak nie było punktów, jeszcze jedna zbiórka i znów to samo! I love this game! Kwarta 1 kończy się jednak nie za dużym prowadzeniem bezimiennych. Nie to co 2 kwarta. Tam już rozpędzeni gospodarze kontrolują wszystko spokojnie grając sobie swój basket. Z drugiej strony mokra piłka nie ma ochoty wpaść do kosza. W końcu jednak udaje się zakończyć tą kwartę trójką Rygiela. Trzecia kwarta to już pokaz rzutów za 3 w wykonaniu gospodarzy kontra jakieś uciułane punkciki gości. Kolejnym wsadem popisuje się Anduła, i jakoś ta gra wygląda. Mam szczęście w ostatnich dniach. W piątek obserwowałem mecz w Gliwicach gdzie gospodarze od 3 kwarty rzucili 34 punkty aby w czwartej rzucić tyle samo.Tutaj taka sama historia. W deszczu niczym z meczu finałowego filmu Heaven is a playground czyli Niebo nad Cabrini Green. Przez większość tej kwarty graliśmy punkt za punkt utrzymując przewagę 40 punktów gospodarzy z Rybnika. Do stanu 80-40 w którym to goście nagle zaczynają trafiać. Budzi się Chorab i trafia 3 trójki. I tak sobie na spokoju ten mecz zmierzał do końca gwarantując Andule trzeci wsad. Mecz kończy po długim wyczekiwaniu Anduła. Brawo dla obu drużyn za rozsądek w grze i dobre podejście do panujących warunków. Mieliśmy w tym meczu tylko 9 fauli łącznie. Brawo.
Cytat meczu:
"Ja nie jestem z nim, to nie jest mój chłopak!"- Mogę zaryzykować że dziewczyna Łukasza Miczajki po jego kolejnym airballu za 3:)
"Gramy od razu bo pada?"- Arek Pukajło, typowy komizm sytuacyjny
Pragnę podzielić się z wami zdjęciem protokołu zaraz po meczu:
Komentarze: Dodaj nowy
|