|
Opis spotkania nr 8
Opis spotkania nr 8
Data, godzina |
niedziela 17 czerwiec 18:00 |
Grupa |
A |
Kolejka |
2 |
Obserwator |
Macias |
Drużyna gospodarzy |
ODFRONTU TEAM |
Drużyna gości |
Seven |
Uwagi |
|
Wyniki po kwartach |
Punkty zdobyte w kwartach |
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
ODFRONTU TEAM |
26 |
50 |
77 |
100 |
Seven |
10 |
28 |
55 |
93 |
|
Drużyna |
1 kw |
2 kw |
3 kw |
4 kw |
ODFRONTU TEAM |
26 |
24 |
27 |
23 |
Seven |
10 |
18 |
27 |
38 |
|
Opis spotkania
Uwielbiam takie mecze....
Michałowi Fischerowi jedną rzecz trzeba przyznać. Potrafi dobierać boiska. Z jednym wyjątkiem. Wyjątek ten to zeszłoroczne boisko ODFRONTU, które było tragiczne. W tym roku ODFRONTU postawiło na klimat z filmu "White man can't jump" czyli w wolnym tłumaczeniu "Fischer i tak nie doskoczysz". Plaża, drzewka, parking samochodowy, Carmen Electra... a nie sorry to nie ta bajka. W każdym razie, plaża się zgadza, drzewka też, parking niestety też, za to dochodzą do tego kobiety na rolkach w krótkich spodenkach... I jak tu uważnie obserwować mecz?! Zwłaszcza jak faworyt tak daje dupy że Polska- Czechy przy tym to wygrana. Seven się spóźnili, bo jak tu znaleźć miejsce na parkingu koło boiska, skoro jest +30 stopni i chyba cała Dąbrowa postanowiła na pogorię przyjechać samochodem. Jak na Seven przystało, gości przyjechało 7, dodatkowo liczna widownia w liczbie 3. 7+3=10. Gospodarzy było właśnie 10, więc Michał "El kapitano" Fischer wpadł na swój pierwszy " genialny " podkreślam genialny pomysł. Mianowicie wyłonił sobie dwie piątki i każda miała grać po dwie kwarty. Starting five grało kwartę 1 i 3, druga piątka kwartę 2 i 4. Seven problemu nie mieli, po prostu rotowali. Czas na pierwszą piątkę. Gąciarz, Cybula, Wilk, Koziński, Zwoliński. Z drugiej strony piątka która po prostu pierwsza weszła na teren boiska. Handwerker, Grabny, Wolański, Hofman oraz Adam Banaś aka "Ej aua". Mocny start Kozińskiego, który wykorzystywal podania kolegów, bezlitośnie śmiejąc się w twarz kolejnym staraniom obronnym gości. Odfrontu grało z kontry, bo jak to Kuba Grabny stwierdził " Mamy miliard strat". Grzech nie wykorzystać przynajmniej 10 z nich. W pewnym momencie mamy 19:2. Czas biorą gospodarze i mówią podczas niego tylko jedno zdanie. Nie możemy dostac aż takiego wpier**lu. W związku z czym zaczynają grać. Grają tak że dochodzą do stanu 19-6. Końcówkę za sprawą kontry Cybuli, podkoszowych punktów Koziny oraz trójki Wilczura wygrywają gospodarze. Po pierwszej kwarcie mamy nudne 26-10. Czas na drugą kwartę i odpowiedź na moje najwazniejsze pytanie. Jak w ekipę "el generaleiro" wpasuje się Tomek Kaptacz, oraz jak zaprezentuje się Łukasz Sowa. Odpowiedź co do tego pierwszego uzyskuje po chwili. 4 pierwsze punkty w tej kwarcie to jego zasługa. Do spółki z wykorzystujacym podania kolegów Fischerem rozmontowali Seven na czynniki pierwsze. Warto odnotować asystę Kaptacza do Fischera. Najładniejsze punkty w meczu zdobył jednak przy stanie 42-22 Andrzej Sass. Właśnie! Goście mają już 22 punkty. Spora w tym zasługa Sternala, który dzielnie starał się walczyć właśnie z Kaptaczem, któremu do łokcia nie mógł doskoczyć. Po punktach Sassa, zaliczamy wynik 6-6 i kończymy połowę przy stanie 50-28. Sorry ale come backu się nie spodziewałem. Nie myślałem że gracze finalisty, który będzie miał ciężko to powtórzyć, wypuszczą z rąk to prowadzenie. Człowiek małej wiary ze mnie słuchajcie. W niedzielę przekonałem się o tym dwa razy. Pierwszy raz na meczu A.C.A.B czyli rozwijając skrót " Nie lubimy Janka", drugi raz tutaj. Serię 8-23. Powtarzam 8-23 zaliczają goście. Sprawka to głównie Wolańskiego. Denerwować zaczyna się Gąciarz, co dziwne pozytywnie wpływa to na jego grę. Od stanu 58-51 serię punktwą zaliczają gospodarze, a kwartę celną trójką kończy Cybula. Licznie zgromadzona widownia myślała że to koniec. Jojo w dobrym humorze myślał że szybko pójdzie do domu, Zawierucha z resztą wesołej kompanii sobie poszli. To miała być szybka sprawa. W końcu goście w 7 zmieniający się co chwile mieli być bardziej zmęczeni niż gospodarze. Nie wiem kto tak pomyślał, ale gratuluję i proponuję test iq. Sass z Kaptaczem się starali, ale skoro piła nawet połowy boiska nie mogła przejść to przepraszam ale z tych starań można sobie tylko żarty porobić. A gości spokojnie pokazując że cytując klasyka " najważniejsza jest chemia w drużynie" sobie grają. I sobie grają, i grają, i grają, i trafiać zaczyna Handwerker. Każda ze stron sobie powymuszała fauli. W związku z czym mamy osobiste. Główną atrakcją rzutów osobistych jest gra " w które miejsce trafi Oskar". Jeśli ktoś postawił na to że trafi do kosza, to ja proponuje totka nie puszczać. Taki ze mnie wujcio dobra rada. Gospodarze sobie ign orują wszystko, trójkę trafia Grabny, Handwerker po zasłonach sobie rzuca. I nagle robi się 94-93. " Uwierzyli" krzyczy Jojo. No uwierzyć uwierzyli, ale brakło lekkiej dawki umiejętności. Bo ktoś wpadł na dobry pomysł. Lepiej po dwóch godzinach niż wcale. Na boisku na raz pojawił się Koziński i Kaptacz, co poskutkowało mega extra hiper wielką przewagą pod deską. Na tyle wielką że Wilk trafia parę punktów z linii razem z "el kapitaneiro". Sass genialnie podaje Kozińskiemu. Osobistego na 99 trafia Wilk. W ostatniej akcji meczu piłka ląduje w rękach Kaptacza, który zamienia to na dwa rzuty osobiste, trafiając pierwszy z nich kończy ten fajny mecz. Aaaa jeszcze odpowiedź na moje drugie pytanie. Co z Łukaszem Sową?! Otóż młody wkomponował się fajnie, nie bał się grać, co prawda trochę go trema zeżarła, ale poczekajcie jeszcze ze dwa mecze i spokojnie dostarczy ODFRONTU z 10 punktów.
MVP: Michał Fischer za zrobienie z meczu który miał być szybkim wpierdzieleniem gościom, najbardziej emocjonującego meczu tego sezonu.
Real MVP: Tomek Kaptacz and Krzysztof Koziński za przewagę pod deską i ładną męską grę.
Punkty:
Odfrontu:
Koziński: 20
Wilk: 16
Zwoliński: 8
Cybula: 7
Kaptacz: 15
Fischer: 12
Domański: 6
Sass: 6
Gąciarz: 10
Seven:
Grabny: 7
Wolański: 19
Sternal: 14
Handwerker: 27
Banaś: 14
Nowak: 6
Hofman:6
Komentarze: Dodaj nowy
|