We Got Game We Got Game 100:77 FUSY-BYTOM FUSY-BYTOM

Grupa: PO 1R Kolejka: 20 środa 23 sierpień 19:30 Obserwator: Dydzio/fifik Uwagi: Hala MOSiR Ruda Śl. w rezerwie 19:00
1 kw. 2 kw. 3 kw. 4 kw. Wynik końcowy
We Got Game 15 50 75 100 100
15 35 25 25
FUSY-BYTOM 25 47 69 77 77
25 22 22 8

Fusy jak Spartanie ;)

Porównanie z dużym przymrużeniem oka, jednak postawa ekipy z Bytomia dziś zadziwiła i zaszokowała. Przez niemal pół meczu prowadzili, później kolejną ćwiartkę grali jak równy z równym, by spasować dopiero w kwarcie ostatniej. Wielki szacunek za to, bo każdy kto widział składy, był pewnie przekonany, że będzie srogi eurowpierdol z poziomu 100 do 50.
Gospodarze zaprezentowali się w prawie najmocniejszym składzie, jedynie bez swojego lidera A. Bączyńskiego w pierwszej kwarcie. Goście w szóstkę, bez zawodowców. Dopiero po pierwszej kwarcie dojechał W Szpyrka.
Pierwsze minuty, a właściwie cała kwarta mogła szokować, bo to Fusy grały niemal perfekcyjną koszykówkę. Rozrzucenia, trójki szybki kontratak... miejscowi momentami robili za tło, bez koncepcji, sprawiali wrażenie dzieci we mgle, którym ktoś dał piłkę. Ten fragment dobitnie pokazał jak ważną postacią w tej układance jest Buka. Dopiero po jego wejściu, na początku drugiego starcia, ich gra zaczynała przypominać grę w koszykówkę, piłka chodziła, szły dogrania pod kosz z których korzystali Ogrodowski, Kozioł czy Kujon. Na obwodzie swoje pięć minut miał Cika i z przewagi Fusów nic nie zostało. Wtedy byłem przekonany, że nastąpi szybki odjazd i na tym za kończy się "rywalizacja", ale nic bardziej mylnego. Zostawiani na obwodzie gracze z Bytomia trafiali kolejne trójki, W. Spyrka wykorzystywał słabszą grę w defensywie duetu Kurdupski-Ćwikła i momentami seryjnie trafiał spod kosza. W ataku gospodarze nie byli dłużni, także odgryzając się ciekawymi drużynowymi akcjami, kreowanymi przez swego lidera. To spowodowało, że do końca trzeciej kwarty mecz był wyrównany, z lekką przewagą miejscowych. Pod koniec trzeciego starcia zrobiło się troszkę nerwowo, szczególnie w ekipie Fusów mających pretensje do obserwatorów, przeciwników i siebie na wzajem.
Ta sytuacja miała bezpośredni wpływ na ich grę, a właściwie na to że przestali grać, w kwarcie nr 4. Widząc niemoc rywali WGG poczuli przysłowiowy wiatr w żagle. W tym momencie zagrali jak grają zwykle, czyli szybko, dokładnie i skutecznie. Tak rozpędzeni w kilka minut zrobili ostatnią kwartę meldując się w półfinale.
Patrząc przez pryzmat całości trzeba uczciwie napisać, że to był jeden ze słabszych meczy WGG jakie widziałem w ostatnim okresie, w przeciwieństwie do Fusów, które do końca trzeciej kwarty grali zawody sezonu.

MVP- dziś pomijam ten punkt

WGG - Bączyński, Jadczak, Kurdupski, Polczyk, Kujon, Ćwikła, Kozieł, Lisowski, Bartosik, Kończak
Fusy- Kobylewski, Zieliński, Borowiak, Szpyrka, Bugała, Środa, Czajor


Galeria

Partnerzy