Golden Age Warriors Golden Age Warriors 100:81 RKS Aliens RKS Aliens

Grupa: C Kolejka: 1 wtorek 06 czerwiec 18:30 Obserwator: Michał W. Uwagi: -
1 kw. 2 kw. 3 kw. 4 kw. Wynik końcowy
Golden Age Warriors 25 51 75 100 100
25 26 24 25
RKS Aliens 10 39 59 81 81
10 29 20 22

W końcu nadszedł ten długo oczekiwany okres w ciągu roku, który przyciąga fanatyków letniego wyrobnictwa na te troszkę lepiej oraz troszkę gorzej zachowane tartany oraz kostki brukowe rozsiane po całym Śląsku (no, i Zagłębiu 😉) Nadszedł ten czas w roku gdzie rodzice z dziećmi na ich rowerkach, czy też innych pojazdach nie mechanicznych przeganiani są z boisk, aby 20-25 chłopa mogło drzeć się wniebogłosy i spełniać swoje marzenia z ich dzieciństwa, trafiając, lub też częściej jednak nie trafiając do kosza. Co tu dużo mówić - czekaliśmy na to jak na pierwszą gwiazdkę 😉

Jak to mówią – jak zaczynać to z wysokiego C. Idealna pogoda do gry, delikatny wiaterek (musiałem to napisać, aby usprawiedliwić niedoloty 😉), temperatura około 20 stopni, kopalnia Halemba w tle, słoneczko za chmurami. Czego chcieć więcej? A, no chcieć więcej można tylko zaciętego meczu pomiędzy naszymi dwoma dzisiejszymi drużynami, a więc młodymi, wybieganymi gośćmi z Katowic – RKS Aliens oraz weteranami tutejszej dzielnicy – Golden Age Warriors (raczej szerzej znanymi jako Naturalnie, ale jak poprzednia nazwa była lekko dziwna, tak z tą weszliście chopcy na jeszcze wyższy poziom 😊). W powietrzu czuć było zapach klasyka i na potrzeby tej relacji nie burzmy tego napięcia!

Pierwsza kwarta, a szczególnie jej początek to było dokładnie to, co ludzie, który zasiedli tłumnie na okolicznych ławkach chcieli zobaczyć. Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. Po około 10 minutach protokół wskazywał zawrotne 10-4 co może mniej więcej dawać do myślenia jak ten początek wyglądał. Ale żarty na bok – przesiadka z hal sportowych czy sal gimnastycznych na krzywe, niewymiarowe metalowe kosze zawsze jest misją raczej z gatunku ciężkich. Drużyny potrzebowały chwili, żeby się wstrzelić, a gospodarze gdy już ten rytm w miarę złapali, to odskoczyli od przeciwników i zakończyli pierwszą ćwiartkę 25-10.

Druga ćwiartka była pokazem naprawdę dobrej, zespołowej koszykówki gości. Szybki run doprowadził ich do prawie remisu 37-36, a gospodarze wyraźnie byli zaskoczeni jak szybko potrafią się poruszać, no nie ukrywajmy, delikatnie słabsi PESELem koledzy z Katowic 😊 Druga kwarta zakończyła się wynikiem 51-39 dla GAW, jednak wiatr w żagle, który złapali goście mógł zwiastować dobre widowisko w drugiej połówce.

No i jak to w życiu czasem bywa, te największe emocje dopiero pojawiają się przy drugiej połówce. Trzecia kwarta była raczej tą z gatunku hybryd pomiędzy basketem a zapasami. Dużo kontaktu, dużo masowanka i troszkę trash-talku z różnych stron boiska. Niektórzy się w tym odnajdują lepiej, inni troszkę gorzej. Po naprawdę zaciętej 3 kwarcie, którą gospodarze nieznacznie wygrali, wynik wskazywał 75-59 i moim skromnym zdaniem, wynik nie oddawał do końca przebiegu spotkania. Gdyby nie niczym niezachwiany spokój Szymona Markowicza, który po szybkim dotlenieniu wszedł na boisko, jak również zmysł rozgrywającego Cinka ‘ala Sergio Llull – to myślę, że wynik mógłby być zgoła odmienny.

Czwarta kwarta raczej bez większej historii. Bo nikt takich długich historii nie pamięta. Najdłuższa kwarta, która mocniej obfitowała w straty i nie trafione rzuty niż te udane akcje, ale zdecydowanie zmęczenie było już bardzo widoczne po dwóch stronach. Powoli, konsekwentnie do celu GSA dojeżdżało do granicy 100 punktów, a RKS Aliens próbowali kąsać trójkami (ta tripelka z faulem po stepbacku – cudo!) oraz wysoce atletycznymi wjazdami pod kosz. Mecz kończy się finalnie wynikiem 100-81 i myślę, że dwie strony mogą być zadowolone z siebie po tym spotkaniu.

Podsumowując, Goldeni pokazali, że są zgraną paczką, która gra ze sobą od wielu lat. RKS Aliens dali się poznać jako drużyna o dużym potencjale indywidualnym oraz fizycznym, oraz, że tzw. Team Spirit jest wśród nich naprawdę żywe. Atmosfera top, ciągłe wsparcie oraz pozytywna motywacja na boisku jak i z ławki. Myślę, że niejedna „starsza” drużyna mogłaby wziąć przykład 😊

RKS Aliens: Nikodem Ciszewski, Wiktor Kozłowski, Łukasz Frąc, Gabriel Sobota, Kamil Kurzyca, Kacper Kwaśny, Michał Zębała, Adam Sławski, Patryk Majstrak, Robert Matuszczyk, Dawid Laska, Dawid Godula.


Golden Age Warriors: Krzysztof Ziaja, Jakub Wojtyczka, Wojtek Wojtyczka, Piotr Kocur, Marcin Zimoląg, Grzegorz Rydzewski, Szymon Markowicz, Jurek Pogoda.


Zobacz wydarzenie na FBGaleria

Partnerzy